Od wczoraj popiersie śp. Edwarda Brzostowskiego znajduje się w dębickim Ratuszu. Trafiło ono na razie do gabinetu przewodniczącego Rady Miejskiej w Dębicy, którym jest Józef Sieradzki. Ma on nadzieję, że znajdzie ono stałe i godne miejsce w siedzibie władz miejskich.
Popiersie jest dziełem artysty ze Straszęcina Piotra Szeli, który wykonał je jak mówi z „potrzeby serca” i z wdzięczności za pomoc jaką uzyskał od Józefy i Edwarda Brzostowskich w ciężkiej chorobie. Piotr Szela mieszka w Straszęcinie, rodzinnej miejscowości byłego burmistrza Dębicy. Wykonał jego dwa popiersia – jedno trafiło do dworku w Straszęcinie, a drugie na biurko Józefa Sieradzkiego.
-Uważam, że śp. Edward Brzostowski zasługuje na to, aby jego popiersie znalazło się w dębickim Ratuszu – mówi przewodniczący Rady Miejskiej w Dębicy Józef Sieradzki. Jego wkład w rozwój miasta jest bardzo duży. Ogromna jest też ilość osób, którym pośpieszył z pomocą w trudnych życiowych chwilach.
Piotr Szela ponad 20 lat temu, w 2002 roku, dowiedział się, że ma bardzo zaawansowanego raka. Józefa i Edward Brzostowscy byli pierwszymi ludźmi, którzy pośpieszyli mu z pomocą. Znaleźli lekarzy którzy rozpoczęli leczenie, chociaż jego stan był już bardzo poważny.
„Przyszła choroba i moja mama mieszkająca po sąsiedzku z mamą Pana Brzostowskiego poszła po pomoc do Pani Józi Brzostowskiej. Od razu zadziałali, zadzwonili do lekarzy. Niektórzy ludzie mówili, że to cud, że przeżyłem, bo rak był już w czwartym, ostatnim stadium i szanse na wyleczenie były niewielkie. Ale ja uważam, że tym cudem była pomoc jaką wyświadczyli mi wtedy Państwo Brzostowscy znajdując najlepszych lekarzy, którzy mnie zdiagnozowali i rozpoczęli leczenie zakończone sukcesem. Lekarze potem mówili, że to cud, że przeżyłem, ale ten cud nie wydarzyłby się bez udziału Państwa Brzostowskich, zwłaszcza Pani Józi i ich pomocy” – opowiada Piotr Szela.
Podobnych przypadków pomocy z którą śpieszył chorym ludziom śp. Edward Brzostowski jest bardzo dużo. Jego dawny sekretarz Józef Sieradzki wspomina, że często jego gabinet był ostatnią deską ratunku dla wielu zrozpaczonych ludzi, którzy szukali pomocy w chorobie.
-Edward Brzostowski nigdy nie odmawiał pomocy, nawet osobom z którymi nie zawsze żył w zgodzie – mówi Józef Sieradzki. To mało znana karta z historii jego życia.
Marzeniem Józefa Sieradzkiego jest aby popiersie znalazło swoje godne miejsce w budynku Ratusza, który został zbudowany przez śp. Edwarda Brzostowskiego. Póki co jest ono ustawione na gabinecie Przewodniczącego Rady Miejskiej.